Taka historia...
Z okazji spokojnego popołudnia postanowiłam przygotować dla całej rodzinki coś smacznego, ale niebanalnego. Od razu przypomniała mi się historia mojej siostry, która próbowała znaleźć przepisy na imprezę ogrodową. Na stronie jednego z popularnych i przystępnych cenowo sklepów znalazła przepisy na carpaccio z kalarepy, ogórkową aqua fresca czy też chlebki nann z gorgonzolą i figami... co tu dużo tłumaczyć, na pewno każdy takie dania co drugi dzień przygotowuje;)
Ale do rzeczy. Wpisałam w wyszukiwarkę nazwy produktów dostępnych w mojej lodówce, szału nie było, ale intrygujące przepisy się pojawiły. Zawarłam umowę z moją rodzinką, że ja przygotuję coś wyjątkowego, a oni spróbują tego w ciemno z zawiązanymi oczami. Jury w składzie jeden dorosły i dwoje dzieci zasiadło do degustacji, po czym anonimowo oddali głosy.
Podaję wyniki:
- pierwszy głos - kisiel,
- drugi głos - pasztet,
- trzeci głos - spróbowałam, ciekawe, raczej niejadalne.
Mogłabym się obrazić, albo strzelić przysłowiowego focha, ale nawet najmniej wybredny krytyk, mój pies Rupert, który kocha każde ludziowe jedzenie, popatrzył na mnie i położył się zadem do miski🤣
Juz wiadomo, że smak nie był jednoznaczny:)
OdpowiedzUsuńStawiam na cappuccino z kalarepy:))
Kiedy kolejna degustacja?
Nie, to nie to:) można zgadywać dalej:) xx
UsuńNie wiem ,co przygotowałaś.ale piszesz świetnie-to kolejny Twój talent!Masz dystans do siebie i poczucie humoru.Buziaczki od cioci C.
OdpowiedzUsuńDziękuję ciociu, z Twoich ust, a właściwie z klawiatury, to ogromny komplement, zwłaszcza że ja akurat na języku polskim orłem nie byłam;)
UsuńMomementy byly! 😂 Co rodzince przygotowalas na obiad to nie wiem, ale pomidorowa, ciasto jez i golabki robisz najlepsze!
OdpowiedzUsuń