sobota, 18 grudnia 2021

Święta, Święta!

 Coś mi dzieci marudzą, że nie czują ducha świąt.  Faktycznie, dziwny ten rok, poprzedni wcale nie był lepszy. Tylko kolejne fale, Delta, Omicron, a nawet IHU....

Mama wczoraj podesłała mi link z przepisem na szyszki... 

https://smaker.pl//przepisy-desery/przepis-szyszki-czekoladowe,193619,ritacreative.html

5 składników, szybko robi się masę, wyglądają super... tylko kto ma tyle czasu, żeby potem siedzieć, przebierać płatki śniadaniowe,  segregować na większe, średnie i małe, a potem układać je naprzemiennie rządkami?!

Jak usłyszałam w pierwszy dzień upragnionej przez dzieci przerwy świątecznej: mamo... nudzi mi się - już wiedziałam kto ten czas ma. 

Serdecznie polecam, zabawa uprzednia, dzieciaki miały przeróżne skojarzenia, ale wyszły naprawdę ok.



 




Wesołych!

poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Obrońca jeży



 Z jakiegoś mało zrozumiałego dla mnie powodu, jeże na dobre zagościły w naszym życiu. Kto mnie trochę zna wie, że wakacje spędzam pod namiotami, każdy wolny weekend od momentu, kiedy tylko termometry w ciągu dnia pokazują +18, a w nocy temperatura nie spada poniżej -1. 

Trzy tygodnie temu pogoda była iście angielska, wiało, lało, nad wodę nie trzeba było iść daleko - w nocy woda przyszła do nas;) Ale ostatniego dnia chmury się rozeszły i trzeba było nadrobić zaległości w jedzeniu i piciu, to drugie niektórzy wzięli sobie wyjątkowo dosłownie do serca. Swój udział w zabawie zakończyłam wcześnie, bo koło 23, ale wiedziałam że pałeczkę wodzireja przejmie mój niezawodny mąż. To był jego wieczór. O 2 w nocy wpadł tanecznym krokiem do namiotu i rozentuzjazmowany wykrzyczał, że jeż zeżarł żarcie dla kota. Tyle tylko, że my nie mamy kota:) Nasz pies Rupercik, oprócz ludziowego jedzenia, kocha też puszki dla kotów i tamtego wieczora taką puszkę mu zaserwowaliśmy. Jak się okazało, kocie jedzenie zwabiło nawet jeża. Mąż postanowił wsadzić jeża do skrzyneczki i przechować go do rana, żeby pokazać go naszej córce... jak zobaczyłam Mańka chyboczącego się nade mną z jeżem w skrzynce, kazałam mu go wypuścić w pobliskie krzaki. Maniek posłusznie opóścił namiot, ale słyszałam, że przeszukuje torby, szamoce się i zdecydowanieczegoś szuka, gadając coś do siebie. Rano się dowiedziałam, że nie tylko wyniósł jeża w zarośla, ale przygotował mu też wałówkę, zapakował jeżowi pokrojone jabłka, gruszkę i kiełbasę w plasterkach. W oczach moich dzieci urósł do rangi bohatera. Nic dziwnego, że kiedy znów pojechaliśmy na kamping, połączony z urodzinami Mańka, dostał karteczkę z jeżem, tort jeża i puszkę karmy dla kota. Mańku, sto lat!




środa, 25 sierpnia 2021

Momenty - prawie jak u Amaro

 Taka historia...

Z okazji spokojnego popołudnia postanowiłam przygotować dla całej rodzinki coś smacznego, ale niebanalnego. Od razu przypomniała mi się historia mojej siostry, która próbowała znaleźć przepisy na imprezę ogrodową. Na stronie jednego z popularnych i przystępnych cenowo sklepów znalazła przepisy na carpaccio z kalarepy, ogórkową aqua fresca czy też chlebki nann z gorgonzolą i figami... co tu dużo tłumaczyć, na pewno każdy takie dania co drugi dzień przygotowuje;)

Ale do rzeczy. Wpisałam w wyszukiwarkę nazwy produktów dostępnych w mojej lodówce, szału nie było, ale intrygujące przepisy się pojawiły. Zawarłam umowę z moją rodzinką, że ja przygotuję coś wyjątkowego, a oni spróbują tego w ciemno z zawiązanymi oczami. Jury w składzie jeden dorosły i dwoje dzieci zasiadło do degustacji, po czym anonimowo oddali głosy.

Podaję wyniki:

- pierwszy głos - kisiel,

- drugi głos - pasztet, 

- trzeci głos - spróbowałam, ciekawe, raczej niejadalne.

Mogłabym się obrazić, albo strzelić przysłowiowego focha, ale nawet najmniej wybredny krytyk, mój pies Rupert, który kocha każde ludziowe jedzenie, popatrzył na mnie i położył się zadem do miski🤣


Kto ma pomysł co przygotowałam?


poniedziałek, 23 sierpnia 2021

Czekoladowy jeż

 Zamknęłam warsztat. Skończyła się wena, pochowałam piły, spaliłam drewno, posprzątałam i zamknęłam pewien etap w swoim życiu, ale z poczuciem satysfakcji, że jak chcę, to potrafię. Szkoda mi usunąćtego bloga, niech sobie tu będzie, a ja po prostu wrzucę czasami jakąś historię:)

Dzisiaj o jeżu. Czekoladowym:)

Jakiś czas temu znalazłam w internecie przepis na pięknego czekoladowego jeża. Tak mi się spodobał, że postanowiłam upiec go na imprezę z okazji ujawnienia płci dziecka mojej siostry. Przepis wydawałsię banalny. Obejrzałam też załączone do przepisu video, na którym pani z gracją i elegancją składa jeża w dwie minuty. Zaczynam. Pieczemy czekoladowy biszkopt, przekrajamy na pół, smarujemy blaty kremem czekoladowym. Początek poszedł gładko. Kolejnym etapem było odcięcie boków, I przyklejenie ich kremem czekoladowym do góry podstawy. Też poszło nieźle. Ciasto na pół godziny do lodówki. Po 15 minutach mój syn otworzył lodówkę i o zgrozo, zaczął krzyczeć, że ciasto się rozjechało. Zaczęłam kleić jeża od nowa, więcej czekolady, krem wszędzie gdzie się da, jeż dalej się rozJEŻdza... ok, wkładamy czekoladowe paluszki, ala igiełki, jak się je dobrze powkłada, może się nie rojedzie.  A skąd, rozjechał się jeszcze dwa razy. Nie wiem jak to możliwe, ale na tym etapie krem czekoladowy jest nie tylko na jeżu, ale też na ścianach,  podłodze i nawet na suficie. Udało się! Złożyłam! Nie wiem tylko dlaczego ile razy ktoś otworzy lodówkę ma przerażenie w oczach... 


Etap składania:

Efekt finałowy:


A wiecie co w tym wszystkim jest najciekawsze? To podobno najlepsze ciasto czekoladowe jakie kilka osób do tej pory jadło:)